„Zimowa wyprawa łukiem Karpat – 2200 km zimowej wędrówki” to tytuł spotkania z podróżnikami Weroniką Łukaszewską i Sławomirem Sanockim, które odbyło się 11 grudnia br. w Jasielskim Domu Kultury w ramach Klubu Kulturalno -Turystycznego JDK.
– Długość Karpat wynosi 1400 kilometrów. Aby przejść te góry pieszo, musieliśmy przejść przez osiem państw, pokonując dystans 2200 kilometrów – mówiła Weronika Łukaszewska.
Prelekcję podzielili na dwie części. W pierwszej opowiedzieli o sposobach na przejście tych gór w okresie zimowym. Druga poświęcona była przebiegowi wyprawy, warunkom atmosferycznym i specyfice regionów przez które wiódł szlak wyprawy.
– Warunki pogodowe w Karpatach są bardzo zróżnicowane. Rozbieżność temperatur wynosi od plus 10 do minus 30 stopni Celsjusza. W tym wszystkim miał nam pomóc dobrze dobrany sprzęt, który miał być lekki i sprostać trudom tej długiej wyprawy. Mając doświadczenie z przejścia letniego w 2015 roku wiedzieliśmy jak dużym problemem jest żywność. W lecie schodzimy do wiosek i zaopatrujemy się w jedzenie. W zimie spalamy więcej kalorii i tych zejść musiałoby być dużo. Tu poradziliśmy sobie w ten sposób, że zabraliśmy ze sobą tzw. „Zupkę Chińską dla astronautów”, która została wymyślona przez NASA w latach 50. XX wieku, gdy zaczęli wysyłać ludzi w kosmos. Mówiąc krótko, jest to sproszkowane jedzenie, które kwadrans po zalaniu wodą staje się pełnowartościowym posiłkiem. Problemem w Rumuni była też bariera językowa – podkreślił Sławomir Sanocki. Tutaj jednak młodzi podróżnicy poradzili sobie korzystając z tłumacza internetowego, dzięki któremu przygotowali na kartkach gotowe zwroty. Wyznaczyli także na całej trasie punkty w odległości około 200 kilometrów, gdzie czekały na nich depozyty z żywnością i gazem do gotowania posiłków.
– Na tą trasę złożyła się ścieżka GPS, którą wgraliśmy na urządzenie nawigacyjne towarzyszące nam podczas wyprawy. Nie mogliśmy sobie pozwolić na to by zabłądzić w okresie zimowym. Wpakowaliśmy się w największe śnieżyce i zawieruchy, ale dzięki tej ścieżce GPS nie ryzykowaliśmy zabłądzeniem. Nasze dzienne etapy wynosiły 25 kilometrów. Idąc przez trzy miesiące codziennie wyznaczaliśmy sobie kolejny punkt, gdzie moglibyśmy zanocować – dodała Weronika Łukaszewska.
Podróżnicy rozpoczęli swoją wyprawę 21 grudnia ubiegłego roku nad Dunajem na Słowacji. Większość trasy pokonali na rakietach śnieżnych, idąc w głębokim śniegu. Nocowali w namiocie i chatach pasterskich. Zmagali się z nieprzewidywalną górską pogodą: deszczem, śnieżycami, zamieciami, tęgim mrozem, odwilżą i wichurami. Po 89 dniach wędrówki dotarli nad Dunaj w okolicy granicy serbsko-rumuńskiej, kończąc pierwsze w historii, zimowe przejście Łuku Karpat. Podczas spotkania w JDK prezentowali zdjęcia z wyprawy i odpowiadali na pytania przybyłych.