wiadomości

kino

kalendarz

pogoda

ogłoszenia

VII JasMaty Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza

Jazz Komedy - Trzcińskiego

Wyróżnione

Moje Jasło
Moje Jasło
Jasielski portal informacyjny. Poznaj Jasło z innej strony! Aktualne wydarzenia w Jaśle, ankiety, wywiady ze znanymi jaślanami, ogłoszenia, zdrowie i uroda.
- Reklama -

Świat muzyki jazzowej lat 50. i 60. XX wieku przez blisko półtorej godziny opanował Jasielski Dom Kultury w ramach pierwszego koncertu z cyklu VII JasMatów – Jasielskich Jazzowych Klimatów. W piątek 8 listopada br. twórczość Krzysztofa Komedy- Trzcińskiego, znakomitego polskiego kompozytora, z okazji przypadającej w tym roku 50. rocznicy śmierci przybliżyli: pianistka – Lena Ledoff, Adam Rymarz – wokalista, dyrygent i trener wokalny. O czasach kompozytora i filmach z jego muzyką opowiedział Paweł Sztompke – dziennikarz muzyczny radiowej „Jedynki”.

Wydarzenie rozpoczął sygnał JasMatów – melodia z filmu „Jak rozpętałem II wojnę światową”, skomponowana przez honorowego patrona wydarzenia – Jerzego „Dudusia” Matuszkiewicza.

Krzysztof  Komeda swoją muzyczną drogę rozpoczął w 1951 roku w krakowsko – łódzkiej grupie „Melomani”, gdzie na saksofonie grał jej współzałożyciel – Jerzy „Duduś” Matuszkiewicz.  Pianista w 1956 roku stworzył „Komeda Sextet” – pierwszą polską grupą jazzową grającą muzykę nowoczesną. Współpracował także z wieloma znakomitymi muzykami jazzowymi m.in. z Tomaszem Stańko czy Zbigniewem Namysłowskim. Kompozytor w swojej muzyce sięgał do tradycji polskiej muzyki, łącząc ją ze słowiańskim liryzmem i nowoczesną ekspresją.

– Był człowiekiem, który kochał jazz, kochał muzykę, pochodził z bardzo dobrej rodziny finansistów. Jego ojciec przed wojną, jak i po wojnie był dyrektorem banku w Poznaniu. Cudowna mama, która swoją mądrością na wakacjach w 1939 roku wychwyciła u niego na bardzo wczesnym etapie chorobę Heinego – Medina i jakimś cudem doprowadziła do tego, że to polio było lżejsze niż zazwyczaj. Rzeczywiście utykał na lewą nogę, miał ją krótszą, był człowiekiem chorowitym, jednak ta choroba nie wpłynęła tak bardzo na jego życie, jak w przypadku innych chorych. Sam Komeda chociaż kochał muzykę, sugerowano mu, aby wybrał sobie inny zawód, który dawałby mu szansę rozwoju. Studiował medycynę, skończył laryngologię, po dwóch latach pracy w zawodzie porzucił go i zajął się muzyką – wspominał artystę Paweł Sztompke.

Dekada 1958 – 1968, to niezwykle płodny okres w życiu artysty. Tworzył muzykę do wielu filmów w kraju i za granicą m.in. do filmów Polańskiego. Roman Polański poznał Komedę podczas studiów. Kompozytor jest autorem muzyki do trzech etiud studenckich Romana Polańskiego, „Rozbijemy zabawę”, „Dwaj ludzie z szafą” i „Gdy spadają anioły”.

– Stworzył dla teatru Ateneum, na potrzeby spektaklu „Śniadanie u Tiffaniego”, piosenkę: „Ja nie chcę spać”, znaną z interpretacji Kaliny Jędrusik. Utwór z filmu „Nóż w wodzie”, „Ballada dla Bernta”, dedykowany jest Berntowi Rosengrenowi, szwedzkiemu przyjacielowi Komedy, znakomitemu saksofoniście. Na tym współpraca Polańskiego z Komedą się nie zakończyła. Muzyk był autorem muzyki do kolejnych filmów Polańskiego: „Diamentowy naszyjnik” (1964, etiuda z filmu „Najpiękniejsze oszustwa świata”), „Matnia” (1966), „Nieustraszeni pogromcy wampirów” (1967) oraz „Dziecka Rosemary”(1968) – mówił dziennikarz.

Polski jazz od swingowego czasu przedwojennego, później czasu katakumbowego, wreszcie po odwilży w październiku 1956 roku, podczas pierwszego i drugiego festiwalu jazzowego w Sopocie, później festiwalu Jazz Jamboree, dynamicznie się rozwijał.

Fot. Jasielski Dom Kultury

– Wszystko to było eksplozją jazzu. Jak mówią Amerykanie, był to pionowy start do kariery. I tak było z Krzysztofem Komedą. Kołysanka z filmu „Dziecko Rosemary” zdobyła ogromną popularność. Karierę muzyka w Hollywood przerwał tragiczny wypadek, który wydarzył się jesienią 1968 podczas wieczornej przechadzki Komedy z jego przyjacielem, genialnym pisarzem Markiem Hłasko. W pewnym momencie Komeda przewrócił się, spadł ze skarpy i uderzył się w głowę. Pomimo, że odzyskał przytomność, po kilku dniach poczuł się gorzej. Pojawiły się mocne bóle głowy. Nieudana operacja trepanacji czaszki w grudniu 1968 roku sprawiła, że zapadł w śpiączkę. Zmarł w kwietniu 1969 roku w Warszawie, zaledwie trzy dni po powrocie do kraju. Pozostała jego muzyka – wspominał Paweł Sztompke.

Artyści przypomnieli tego muzycznego wieczoru również m.in. utwory „Nim wstanie dzień”, czy motyw przewodni z filmu „Riot”.

pch(JDK)

- Reklama -

Podobne artykuły

Subskrybuj
Powiadom o

0 komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments
- Reklama -

Ostatnie artykuły